środa, 17 września 2014

Rozdział 5



- German muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham. Co takiego?
- Wyjeżdżam do Francji. Na zawsze...
- Jak to?! Nie. Przecież nie możesz.
- A niby to czemu nie mogę?
- Bo cię kocham i dobrze o tym wiesz.
Zamurowało mnie. Więc jednak. Jednak on mnie kocha.
- I co z tego? Może ja też cię kocham ale co z tego skoro nie możemy być razem?
- Możemy...
- Słucham? Przecież ty jesteś z Jade! Jak ty to sobie wyobrażasz? Może będziesz leciał na dwa fronty? Lada dzień się jej oświadczysz. Może jeszcze mam wam ryżem na szczęście sypać co? Ja nie chcę tak żyć!!! - krzyknęłam. German przybliżył się do mnie znacząco i zaczęliśmy się całować. To była magiczna chwila. Jakby oderwanie się od szarej codzienności i problemów z którymi nie mogę się uporać. Codziennie się z nim całuję. No nieźle.
- Ja nie chcę tak żyć. - powtórzyłam już spokojnym tonem.
- Nie musisz. Angie mnie i Jade już nie ma. Z resztą nigdy nie było. Ona tylko tu mieszka ale to też kwestia czasu. Kocham tylko ciebie i chcę być tylko z tobą.
- Pozwól mi to przemyśleć.
- Zaczekam tyle ile będzie trzeba.
Udało mu się mnie pocałować w policzek i wyszłam z domu. No tego to się kompletnie nie spodziewałam. Ciągle nie mogę w to uwierzyć. Całowałam się z Germanem.. Co ja zrobiłam... ż drugiej strony to było takie piękne. Było późno więc zaraz po powrocie do domu poszłam spać...
...Siedziałam na łące pełnej kwiatów. Nagle pojawiła się ona.
- Witaj siostrzyczko. Jestem tutaj bo widzę, że nie radzisz sobie z tym wszystkim najlepiej. Jak ci to powiedzieć, korzystaj z życia. Widzę was. Co do siebie czujecie, jak bardzo siebie pragniecie, jak oboje płaczecie po nocach. Angie on cię kocha. Nie kieruj się ani mną ani wymówką że to twój szwagier. Nie cofaj się przed niczym. Jeśli chcesz mnie uszczęśliwić to bądź z Germanem. Jedyne czego chcę to waszego szczęścia. Chcę tego, i wiem że ty też tego chcesz. Kocham cię siostro. Do zobaczenia..
- Maria zaczekaj!!!...
Usiadłam na łóżku. Boże takiego snu dawno nie miałam. Normalnie to nie wierzę w takie zjawiska ale to była Maria. Wkrótce zasnęłam zmęczona myśleniem nad moim dalszym życiem. Nazajutrz obudziłam się w poprawnym humorze. nie idę do studia bo przecież jest sobota. Na szczęście. Nie mogłabym się skupić na zajęciach wciąż mając w głowie tylko i wyłącznie Germana. Po śniadaniu chwyciłam telefon, który zaczął dzwonić w moich rękach. Trochę mnie to zaskoczyło, bo dzwonił German do którego miałam wybrać numer.
- Halo?
- Angie chciałem..
- Przyjedź do mnie. Najlepiej teraz.
- Oczywiście. Zaraz będę.
Rozłączyłam się. Muszę mu w końcu powiedzieć. Przyjechał po dwudziestu minutach. W sumie to nawet szybko bo mieszkam po drugiej stronie Buenos Aires. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Byłam pewna, że to on. Otworzyłam drzwi. Od progu rzuciłam się na niego pozbawiając jakiegokolwiek prawa głosu i zaczęliśmy się całować. Nie przestając zamknęłam na ślepo drzwi i przeszliśmy do pokoju. Odsunęliśmy się od siebie dopiero po jakichś pięciu minutach.
- Mogę to potraktować jako tak?
- Tak. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać. German mnie przytulił.
- Wiesz Angie miałem dzisiaj bardzo dziwny sen. Maria mi się śniła.
- Nic więcej nie mów. Mi też się śniła.
- Nie uważasz, że to trochę dziwne?
- Może trochę. Nie myślmy o tym.
German siedział u mnie jeszcze parę godzin.
- Violetta i Jade nie będą się o ciebie martwić?
- Skoro jestem na spotkaniu biznesowym to chyba nie.
- Ty kłamczuchu. Mnie też byś tak bezczelnie oszukał?
- Ciebie nigdy.
Wkrótce German wrócił do domu. Zostałam sama i zajęłam się po prostu myśleniem. Co będzie dalej. W jaki sposób pozbędziemy się Jade. Muszę wymyśleć coś najbardziej okrutnego. Coś co doszczętnie złamie jej serce. Nie jestem taka do krzywdzenia ludzi ale ona była z Germanem tylko dla pieniędzy. Szczerze mówiąc mnie one nie obchodzą. A ona szuka tylko bogatego sponsora. Zrobiłam się strasznie zmęczona. Może to te wydarzenia tak na mnie wpłynęły... Obudziłam się. Leżałam na łóżku, a na podłodze German. Okropnie boli mnie głowa. Usłyszałam jakieś krzyki. To były głosy.. Dzieci? Co za dzieci?! Po chwili drzwi się otworzyły i weszły dwie dziewczynki. Obie śliczne blondyneczki. Jedna wyższa, mogła mieć około sześciu lat. Druga może rok młodsza i deczko niższa.
- Mamusiu Clari nie chce mi dać pobawić się lalką! - powiedziała wskazując na drugie dziecko.
- Nie prawda Diana mi ją oddała wcześniej!                                         
- A nie możecie się ją pobawić we dwie? - powiedział German zaspanym głosem.
- No możemy. Chodź Diana przebierzemy ją. - wyszły.
- Mamusiu? - zapytałam zdezorientowana.
- Tylko nie mów, że zapomniałaś, że mamy dwójkę dzieci.
Nagle obraz zaczął się rozmazywać... Otworzyłam oczy i ujrzałam ściany mojego mieszkania.-------------------------------------------------------------------------------------------------------- 
-------------------------------------------------------------------------------- Noooooo to za sprawą bardzo miłej osóbki (którą teraz pozdrawiam :*) postanowiłam jednak pisać dalej :) //panna Kopytko

piątek, 12 września 2014

Ważna sprawa

Mam do was ważną sprawę. Jestem zawiedziona, mam doła. Tak się cieszyłam na myśl, że założę bloga i ktoś będzie go czytał. Niestety bardzo się pomyliłam, bo nikt tego nie czyta ;c. Kilka komów - zostawiam i piszę dalej. Brak - chyba wiecie. :'(  //panna Kopytko

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 4

Już następnego dnia poszłam do Germana. Muszę jak najszybciej zakończyć to wszystko.


- German muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego?
- Nie mogę być już dłużej guwernantką Violetty. Odchodzę. Oczywiście będę ją często odwiedzać, bo jest dla mnie najważniejsza, ale nie mogę dłużej tego ciągnąć.
- Angie...
- Nie German! Mam tego dosyć. Dosyć tej atmosfery, czuję się przy Jade nieswojo, ale to nie tylko z jej powodu odchodzę. Dość.
- Nie chcę żebyś odchodziła.
- Daj spokój. Od dawna tego pragnąłeś.
- Nigdy nie pragnąłem niczego tak bardzo jak ciebie. - staliśmy teraz blisko siebie. Bardzo blisko. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Byliśmy coraz bliżej, aż w końcu doszliśmy do tego. Do pocałunku. Trwało to długo, ale te pocałunki były takie magiczne, piękne. Były spokojne, powolne, nigdzie się nie spieszyliśmy. Potrzebowałam tego. On chyba też. Po jakimś czasie odsunęliśmy się od siebie wolno.
- Przepraszam ja nie...
- Nic się nie stało. Ja też..
- Żegnaj German.
- Angie proszę nie. - wyszłam. Po moim policzku spłynęła łza. Kocham go i ten fakt coraz bardziej mnie przytłacza. Mam dość tego życia. W głowie miałam tylko słowa Germana. Następnego dnia znowu tam poszłam diabli wiedzą po co. Zobaczyć się z Violą. Ja cały czas coś czuję do Germana. w tej kwestii chyba nigdy nic się nie zmieni. Boże, czym ja sobie zasłużyłam na takie cierpienie? Wiele kobiet pewnie marzy by być w takiej sytuacji jak ja. Nie bycie z nim to nie jest dobre rozwiązanie, bycie też nie. Chyba, że o czymś nie wiem... Co ja w ogóle z siebie robię?! Codziennie się z nim całuję i to tak bez żadnych konsekwencji! Było późno, chciałam już wrócić do domu. W sumie to nie chciałam się natknąć na Germana. Wszyscy są w domu, zwłaszcza Jade. Pech towarzyszy mi przy niemal każdym pobycie w tym domu.
- Do widzenia German.
- Wychodzisz?
- Tak.
- Zaczekaj. - powiedział i przyciągnął mnie do siebie łapiąc za nadgarstek. Stałam teraz naprawdę blisko niego. Aż za blisko.. - Znowu chcesz mi uciec tak bez słowa? Znowu mam się zastanawiać, czy kiedykolwiek jeszcze cię zobaczę dopóki nie przyjdziesz?
- Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz po swoim zachowaniu German? - mówiłam spokojnym dyplomatycznym tonem. Chciałam wreszcie to zakończyć, raz na zawsze.
- Jakim zachowaniu? - ja chyba dłużej nie wytrzymam. Po dłuższym, czyli sekundowym namyśle coś we mnie pękło. Nienawidzę go! Tak mówiło wszystko. Myśli, rozum, nawet serce, tyle że z nutką tej szaleńczej miłości. Rzuciłam mu się na szyję co było równoznaczne z całowaniem. German przycisnął mnie do siebie obejmując dwiema rękami moje plecy i odwrócił nas w przeciwnym kierunku. Tak namiętnie się jeszcze nie całowaliśmy. Całą moją złość przelewałam na pocałunki. Byłam na niego wściekła jak nigdy. Za wszystko co mi zrobił. Staliśmy tak sobie na środku korytarza i każdy w każdej chwili mógł nas zobaczyć, zwłaszcza Jade albo Olga. Boże, Violetta.. Co ona by powiedziała po zobaczeniu ojca całującego się namiętnie z ciotką? Nie przestając na oślep weszliśmy do jego sypialni. Tam dopiero zaczęła się cała zabawa. Po jakimś czasie German zaczął rozpinać moją sukienkę. Sama się sobie dziwię, że go nie zatrzymałam. Co we mnie wstąpiło? Nawet nie zauważyłam kiedy moja sukienka leżała na podłodze a German był bez spodni [...]. Przebudziłam się w środku nocy. Leżałam na boku przykryta kołdrą po pachy, bo przecież byłam zupełnie goła. Ręka Germana przełożona była przez moją talię. Teraz dopiero dotarło do mnie co zrobiłam. Muszę wracać do domu i jak najszybciej o tym zapomnieć, choć było piękne. Lekko się poruszyłam, a German zaraz się ocknął.
- Wybierasz się gdzieś?
- Nie.
- Dobrze. To śpij. - powiedział i przytulił się do mnie przytulając i przy okazji zasypiając. Zaczęłam płakać bezdźwięcznie. Moją twarz moczyła łza po łzie. Co ja narobiłam. Po czymś takim śmiało można powiedzieć, że mamy romans. Spieprzyłam życie jemu i sobie. Po jakiejś godzinie bez snu utwierdzona w tych myślach postanowiłam iść. Delikatnie ruszyłam rękę Germana, ale on od razu się obudził i przyciągnął do siebie.
- Znowu chcesz mi uciec? Ty płaczesz? - usiadłam.
- German co my właściwie wyprawiamy? To nie powinno się wydarzyć. Teraz pewnie zaczniesz mi tu farmazony wciskać, że wszystko jest dobrze. Nie jest i nie będzie dobrze. Jest Jade. A jeśli nie będzie Jade to jakaś inna kobieta zacznie się do ciebie przystawać i będzie tak jak z Esmeraldą, tyle że tym razem do tego ślubu dojdzie. A o mnie zapomnisz. O tym co nas łączyło i znowu stanę się dla ciebie jedynie szwagierką i guwernantką córki. Nie chcę żyć w ten sposób. Nie chcę przez to przechodzić. Nie dasz mi tej pewności, że coś takiego się nie wydarzy, bo sam nie wiesz czy jesteś ze mną czy nie. Polecisz do innej a wrócisz do mnie jak ci się znudzi. Tak nie będzie. No chyba że...
- Kocham cię Angie. - w tym momencie mnie zamurowało. Dosłownie to chciałam powiedzieć. No chyba że mnie kochasz. Po moim policzku spłynęła łza. I kolejna po drugim.
- Tak? Kochasz mnie?... Ja też cię kocham. - powiedziałam z płaczem i rzuciłam się na niego z pocałunkami. Nie udało nam się powstrzymać uczuć... Ta noc nie należała do bardziej przespanych. Nad ranem wreszcie mi się udało. Wstałam nie budząc Germana, ubrałam się i już miałam wyjść z pokoju i wrócić do domu ale się obudził.
- Angie.
- German to nie tak. - powiedziałam zamykając drzwi. - Ja pójdę do domu. Jeśli ktoś rano zobaczy mnie tutaj i to jeszcze w łóżku z tobą to oboje nie będziemy mieli życia dobrze wiesz.
- I chcesz mnie tak samego zostawić?
- Ja jestem pewna, że sobie poradzisz.
- Zaraz zaraz. Angie ja ci nie pozwolę teraz wyjść z domu i iść na drugi koniec miasta pieszo.
- Zamówię taksówkę.
- O czwartej nad ranem? Nie ma mowy. Po nocach kręci się mnóstwo zboczeńców i bandytów. Jeszcze któryś ci coś zrobi. Nigdzie nie idziesz.
- No dobrze ale rano wracam do domu tak, żeby nikt się nie zorientował.
- No niech ci będzie. Masz zamiar spać w ubraniu? - zapytał z tym swoim szyderczym uśmieszkiem.
- A co jeśli tak?
- Uparta jesteś.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedziałam ściągając sukienkę i kładąc się do łóżka. Nadal nie wiem czy dobrze robię. Poszłam do łóżka ze szwagrem i.. Podobało mi się. To może być początek czegoś pięknego, albo czegoś okropnego. Cała rodzina może się od nas odwrócić. Co na to powie Violetta? Z resztą nie jesteśmy nawet oficjalnie razem. Nie oficjalnie też nie. Zadręczona myślami zasnęłam. Rano obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. German jeszcze spał. Ostrożnie wstałam i założyłam sukienkę. Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Obróciłam się.
- Już idziesz?
- Tak. Im szybciej tym lepiej dobrze wiesz...
- Tak, wiem.
- Dziękuję za wszystko. - szepnęłam mu do ucha a następnie pocałowałam w policzek i wyszłam. Wróciłam do domu. Zrobiłam sobie śniadanie i kawę i usiadłam w fotelu oglądając jakieś romansidła. Dlaczego akurat to? Potem zrobiłam sobie popcorn i tak spędziłam resztę dnia myśląc o tym jak mi było dobrze z Germanem. Wielokrotnie biłam się z myślami czy ja dobrze robię. Wielokrotnie wybierałam numer Germana a potem odkładałam telefon. Muszę dać sobie czas. Muszę dać sobie czas, muszę dać sobie czas. Ta myśl tak mną zawładnęła, że siedziałam piętnaście minut jak zahipnotyzowana. Spojrzałam na zegarek. Była 23.20. Poszłam do łazienki wziąć prysznic a potem położyłam się do łóżka... Postanowiliśmy z Germanem wreszcie powiedzieć o nas Violetcie. Siedzieliśmy akurat w salonie a ona wychodziła z kuchni.
- Violetta usiądź chcielibyśmy ci coś powiedzieć.
- Co takiego?
- Violu bo ja i Angie.. My jesteśmy razem...
- Co?! Chcesz mi powiedzieć, że mój ojciec i ciotka są parą?! Tego bym się po was nie spodziewała! Jak wy w ogóle możecie?! To jest obrzydliwe!! Pomyśleliście o mnie? Co by na to powiedziała mama?! Może mi jeszcze powiedzie, że dzieciaka zrobiliście?! Nie chcę was znać!!! - krzyknęła z płaczem i wybiegła z domu. Ja też się rozpłakałam i wybiegłam za nią, a za mną German. Po kilkudziesięciu metrach biegu zaczęłam zwalniać, bo zbliżałam się do ulicy. Liczyłam, że Violetta też to zrobi, ale niestety po chwili usłyszałam jedynie pisk opon i wielką plamę krwi na drodze.
- Violetta!!! - krzyknęłam i otworzyłam oczy. Zobaczyłam ciemność, zorientowałam się, że to był tylko sen i zaczęłam płakać. Co jeśli to się wydarzy  prawdziwym życiu? Nie chcę jej stracić, ona jest dla mnie najważniejsza na świecie. Teraz widzę, że przez ten romans mogę stracić wszystko. Poszłam do łazienki. Wyglądałam jak zombie. Twarz blada, na głowie jeden wielki kołtun a oczy napuchnięte i zaczerwienione. Ogarnęłam się trochę i wróciłam do łóżka. Rano zaraz po śniadaniu zadzwoniłam do Germana. Nie mogłam dłużej zwlekać z tą decyzją.   -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------- Nooooooowy rozdział nareszcie nieco dłuższy w ramach rekompensaty. Mam nadzieję, że się spodoba. Jak będziecie komentować to może nawet będzie więcej niż jeden rozdział każdego dnia :D Wszystko w waszych rękach. //panna Kopytko

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział 3



Co ja gadam. Pragnęłam tego od dawna. To z pewnością jeszcze pogorszy moją relację z Germanem. Cośmy najlepszego zrobili.. Wieczorem przyszedł do mnie Pablo.
- Cześć Angie. Twoja mama mi o wszystkim powiedziała. Nie ma sensu tego dłużej ciągnąć. Z nami koniec... - powiedział i wyszedł. Oczywiście było mi trochę smutno, ale nie aż tak bardzo. Nie kochałam go przecież. Dwa dni później wypisali mnie już ze szpitala. Poszłam do domu Germana zobaczyć się z Violettą, ale oczywiście musiałam się na niego natknąć w drodze powrotnej.
- Cześć Angie.                                                                                                                  
- Cześć.
- Może chcesz urlop? Odpoczniesz sobie.
- Nie, dziękuję, ale nie. Czuję się bardzo dobrze, a już dosyć się wynudziłam w szpitalu.
- Co u ciebie słychać?
- Zerwałam z Pablo.
- Jeśli to przez to to ja przepraszam, nie miałem tego na celu. Z resztą już sam nie wiem co miałem na celu...
- Przestań, co to był za związek? Ja go nie kocham. Nie potrafiłam się z nim nawet całować.
- A ze mną byś potrafiła?
- Sam sobie na to odpowiedz. Dobranoc.
Wyszłam.
German
Co ze mnie za debil! Jak ja w ogóle mogłem ją o coś takiego zapytać? Jestem kretynem! Jednym wielkim kretynem! Poszedłem tam, bo ją kocham. W sumie to dobrze, że Angelica wtedy przyszła, bo nie wiadomo jak byśmy daleko zaszli z tą namiętnością...
*Następny dzień*
- German muszę ci coś powiedzieć.
- Co takiego?
- Nie mogę być już dłużej guwernantką Violetty. Odchodzę. Oczywiście będę ją często odwiedzać, bo jest dla mnie najważniejsza, ale nie mogę dłużej tego ciągnąć.
- Angie...
- Nie German! Mam tego dosyć. Dosyć tej atmosfery, czuję się przy Jade nieswojo, ale to nie tylko z jej powodu odchodzę. Dość.
- Nie chcę żebyś odchodziła.
- Daj spokój. Od dawna tego pragnąłeś.
- Nigdy nie pragnąłem niczego tak bardzo jak ciebie. - staliśmy teraz blisko siebie. Bardzo blisko. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Byliśmy coraz bliżej, aż w końcu doszliśmy do tego. Do pocałunku. Trwało to długo, ale te pocałunki były takie magiczne, piękne. Były spokojne, powolne, nigdzie się nie spieszyliśmy. Potrzebowałam tego. On chyba też. Po jakimś czasie odsunęliśmy się od siebie wolno.
- Przepraszam ja nie...
- Nic się nie stało. Ja też..
- Żegnaj German.
- Angie proszę nie. - wyszłam. Po moim policzku spłynęła łza. Kocham go i ten fakt coraz bardziej mnie przytłacza. Mam dość tego życia. W głowie miałam tylko słowa Germana. Następnego dnia znowu tam poszłam diabli wiedzą po co.
- German muszę ci coś powiedzieć.
- Słucham. Co takiego?
- Wyjeżdżam do Francji. Na zawsze...
- Jak to?! Nie. Przecież nie możesz.
- A niby to czemu nie mogę?
- Bo cię kocham i dobrze o tym wiesz.
Zamurowało mnie. Więc jednak. Jednak on mnie kocha.
- I co z tego? Może ja też cię kocham ale co z tego skoro nie możemy być razem?
- Możemy...
- Słucham? Przecież ty jesteś z Jade! Jak ty to sobie wyobrażasz? Może będziesz leciał na dwa fronty? Lada dzień się jej oświadczysz. Może jeszcze mam wam ryżem na szczęście sypać co? Ja nie chcę tak żyć!!! - krzyknęłam. German przybliżył się do mnie znacząco i zaczęliśmy się całować. To była magiczna chwila. Jakby oderwanie się od szarej codzienności i problemów z którymi nie mogę się uporać. Codziennie się z nim całuję. No nieźle.
- Ja nie chcę tak żyć. - powtórzyłam już spokojnym tonem.
- Nie musisz. Angie mnie i Jade już nie ma. Z resztą nigdy nie było. Ona tylko tu mieszka ale to też kwestia czasu. Kocham tylko ciebie i chcę być tylko z tobą.
- Pozwól mi to przemyśleć.
- Zaczekam tyle ile będzie trzeba.
Udało mu się mnie pocałować w policzek i wyszłam z domu. No tego to się kompletnie nie spodziewałam. Ciągle nie mogę w to uwierzyć. Całowałam się z Germanem.. Co ja zrobiłam... ż drugiej strony to było takie piękne. Było późno więc zaraz po powrocie do domu poszłam spać... -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------- Nooooo i mimo braku komentarzy macie rozdział trzeci na zachętę. Naprawdę proszę o komentarze, bo nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta i czy mam pisać bloga. :( //panna Kopytko

sobota, 23 sierpnia 2014

Rozdział 2



Następnego dnia stałam tak sobie zwyczajnie przy oknie. Jak ja nienawidzę szpitali. Tu śmierdzi chemią. Wiem wiem, wybrzydzam jak dziecko, ale ostatnimi czasy jestem jakaś rozdrażniona. To wszystko przez niego.  Usłyszałam otwieranie drzwi. Myślałam, że to Pablo, ale zobaczyłam starszą kobietę.
- Angie. Kochanie poznajesz mnie?
- Zaraz chwileczkę... Mama?
- Tak skarbie. Martwiłam się. - przytuliła mnie.
- Mamo co tu robisz?
- Pablo mi powiedział, że miałaś wypadek. Przestraszyłam się i przyleciałam.  Jak się czujesz córeczko?
- Ogólnie to całkiem dobrze. Lekarz mówił, że dopiero za jakiś czas odzyskam pełną pamięć. Stanie się to szybciej jeśli doznam jakiegoś szoku.
- Boże miłosierny jakiego szoku?
- Po prostu zdarzy się coś, czego bym się nie spodziewała.
- Pójdę po coś do jedzenia i zaraz wrócę.
- Dobrze.
Stałam przy oknie może pół minuty jak znowu usłyszałam, że ktoś wchodzi. Myślałam, że to mama czegoś zapomniała. Myliłam się.
- German. Co ty tu robisz?
- Przyszedłem zobaczyć jak się czujesz. Martwiłem się.
- Dobrze. Lekarz powiedział, że w pełni odzyskam pamięć szybciej jak doznam jakiegoś szoku.
- Wiem.
- Jak to?
- Ja dowiedziałem się o tym pierwszy.
- German muszę cię o coś zapytać. To dla mnie bardzo ważne, nie daje mi ta sprawa spokoju.
- Pytaj o wszystko.
- Czy ty naprawdę nie kochałeś nikogo tak bardzo jak mnie?
- Słyszałaś co mówiłem?
- Każde słowo. German odpowiedz mi. - Zbliżył się. Nasze twarze dzieliły milimetry. Domyślałam się, co German chce zrobić. Minimalnie przysunęłam twarz do jego tak, by dać mu znak, an on połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Albo w pocałunkach. Sama nie wiem jak to ująć. Oparłam ręce na jego torsie a German swoje na moich biodrach. Chciał mi przez to powiedzieć, że tak. Moje serce po woli wracało do normalnego rytmu. German przywarł do mnie całym ciałem i przycisnął do ściany. Po chwili nasze serca się zgrały i stanowiły teraz jedno bicie. Jego usta delikatnie muskały moje, ale tylko na początku. Te pocałunki stawały się coraz  bardziej zachłanne, dłuższe. Czas dla nas stanął. Zatraciłam się w tej chwili. Liczyła się tylko ona. Dla mnie mogła trwać wiecznie. Gdyby tylko moje łokcie były posłuszne rozumowi i potrafiły się wyprostować odpychając go ode mnie... Nie doszło by do tego. Rozum mówi jedno, serce chce drugiego...
- Co tu się dzieje?!?!?!? - w drzwiach stanęła mama. Natychmiast od siebie odskoczyliśmy a mi wróciła pamięć.
- Mamo to nie tak ja ci wyjaśnię.
- Co ty tu chcesz wyjaśniać?! A ty?!
- Angelica to nie...
- Wynoś się nie chcę cię widzieć!!!
- German idź. Ja to załatwię.
Mój szwagier wyszedł z sali.
- Mamo to nie tak.
- Angie jak mogłaś?! Przecież to jest twój szwagier!
- Mamo nie wiem dlaczego to zrobiłam. Nie chciałam tego.
- Gdybyś tego nie chciała to byś do tego nie dopuściła. Zawiodłaś mnie Angeles. - powiedziała i wyszła. Zostałam sama. Nie chciałam tego? ----------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------------ Dam dam daaaam! I jest! Obiecany drugi rozdział bo jest jeden koment pod pierwszym. Podoba się? Następny rozdział dodam jak pod tym postem będą minimum dwa komentarze. //panna Kopytko